Cristina Anderton urodziła się na ulicach Buenos Aires. Dosłownie. W północnym rejonie miasta nazywanym villas miserias, chociaż zwykle eufemistycznie określa się je nazwą „wioski awaryjne”, żeby brzmiało ładniej i poprawniej politycznie. Mieszkała razem z pięciorgiem starszego rodzeństwa w małym domku zbudowanym z drewna i blachy, a energia elektryczna pojawiała się raz na miesiąc. Już wtedy musiała nauczyć się walczyć o wszystko: o resztki jedzenia ze śmietnika, o chociaż kawałek ubrania, którym mogłaby się owinąć, o atencję rodziców i w końcu o swoje racje. Była jedyną córką, w dodatku najmłodszą, a w hierarchii nad sobą miała czterech starszych braci. Jedynym wyjściem z sytuacji było połączenie sprytu z agresją, żeby ugrać coś dla siebie. Z czasem rodzina stała się najważniejszą dla niej wyznawaną wartością, bo cała siódemka miała dla siebie przestrzeń zaledwie trzech pokoi, co i tak uznawane było za luksus. Życie w takiej okolicy nie było najlepsze dla małej dziewczynki. Na co dzień widziała rzeczy, których nikt nigdy nie powinien widzieć. Mieszkała w wylęgarni przestępców: handlarze bronią czy narkotykami, złodzieje, a w końcu gangi – wszystko to było codziennością. Każdy walczył o swoje przetrwanie. Jako dwunastolatka wpadła w złe towarzystwo za sprawą starszego brata, José. Wstąpił do gangu Czarnych Smoków, który dążył do przejęcia władzy nad całymi villas miserias poprzez terroryzowanie mieszkańców, pobieranie haraczu, porwania, handel bronią i wojny z innymi gangami. Do tej pory ma przykrą pamiątkę po tym okresie - tatuaż czarnego smoka na łopatce. Gang jednak w dużej mierze ją ukształtował. Była tam jedyną kobietą, dlatego musiała pracować dwa razy ciężej na swoją reputację. To tam nauczyła się pierwszych sztuk walki. To tam nabyła swoją niezależność i samodzielność; zrozumiała pojęcie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, a przynajmniej tak jej się wtedy wydawało. Wtedy też narodziła się jej nienawiść do świata, złość oraz przemoc. Zbyt mocno wsiąkła w ten świat, stając się jego częścią.
Podczas jednej z pobocznych walk gangów zginęli jej rodzice i najstarszy brat, Sebastián. Cristinę i pozostałych trzech braci wyrzucono z domu na zbity pysk, musieli zamieszkać na ulicy. To właśnie wtedy zdecydowała, że nadszedł czas, aby zmienić swoje życie. Miała czternaście lat i zero perspektyw na przyszłość dla siebie czy swoich braci. José już dawno ją od siebie odsunął, ale potrafił o siebie zadbać. Ona musiała się jednak zaopiekować rok starszymi bliźniakami: Miguelem i Diego. Miguel był chorowity, z trudem wytrzymywał warunki, w jakich przyszło im żyć, a Diego cierpiał na zespół Aspergera. Nie była więcej odpowiedzialna za siebie i swoje decyzje; teraz była odpowiedzialna również za braci. Dobrowolnie zgłosiła się na policję, proponując im układ; przyzna się do winy i wyda im gang Czarnych Smoków, jeśli zapewnią dobre warunki życia dla Miguela i Diego. Dostrzeżono w niej potencjał i zdecydowano, że należy jej się druga szansa od losu. Została ich wtyczką, informując o każdym kolejnym ruchu. Przebywała tam kilka godzin dziennie, a później przychodziła do prywatnego nauczyciela, który uczył wprowadzał ją coraz głębiej w świat nauki i w niczym nie przypominało to nudnych lekcji prowadzonych w szkole. W ramach umowy Miguel i Diego zostali gdzieś zabrani, ale dziewczyna nigdy więcej ich nie zobaczyła. Nie miała pewności, czy skorumpowani gliniarze zajęli się nimi odpowiednio, ale nie szukała ich. Nie mogła, bo wiedziała, co im groziło, gdyby została odkryta. Wkrótce potem gang Czarnych Smoków został zatrzymany po większej akcji dzięki Cristinie. Wtedy też José trafił do więzienia. Przyszła go odwiedzić jeden jedyny raz.
Miała szansę na lepsze życie. Adoptowała ją zamożna rodzina mieszkająca w ogromnej willi z basenem, ale slumsy już na zawsze pozostały jej prawdziwym domem. To tam zaliczyła swoje największe upadki, z których jednak potrafiła się podnieść. Zadbano o jej edukację, dotrzegając w niej niesamowity potencjał. Początkowo uczyła się w szkołach publicznych, później prywatnych, aż w końcu zapewniono jej edukację w domu, gdyż z każdej z siedmiu szkół została wydalona za powtarzające się bójki. Anderton nie pasowała do tego środowiska w żadnym stopniu, ale nie mogła zaprzepaścić szansy, którą dostała. Szansy na lepsze życie. Poszła na studia na Universidad de Buenos Aires, który ukończyła, o dziwo, z wyróżnieniem. Później łapała się różnych zajęć, aż w końcu zaproponowano jej stanowisko pierwszego oficera na statku Santa Maria. Uznała to za kolejne wyzwanie od losu i postanowiła je przyjąć.