czwartek, 20 czerwca 2013

I S O M E T I M E S W O N D E R

W H E R E   DO   W E   G O   F R O M   H E R E ?
       
Numer identyfikacyjny siedem-zero-dziewięć-dwa-siedem, Carlos Ripley. Hasło dostępu? Nie potrzebuję hasła dostępu, maszyno. Wyślij parę impulsów do komputera nadrzędnego, ona ci powie to samo. Musisz być jakimś nowym podzespołem... Potem przyślę kogoś, żeby wgrał ci niezbędne informacje o ludziach, których musisz przepuszczać przez te drzwi bez względu na wszystko. Zresztą w końcu sama nauczysz się ich rozpoznawać. My, technicy jesteśmy bardzo niecierpliwi, bo zawsze jesteśmy gdzieś potrzebni. To wielki statek i ciągle coś się psuje. Kiedyś dołożymy ci parę sztucznych neuroprzekaźników więcej i załapiesz zależność.
Numer identyfikacyjny siedem-zero-dziewięć-dwa-siedem, Carlos Ripley. Urodzony osiemnastego listopada dwa tysiące czwartego roku. Gdzie? Według szacunków gdzieś między Stanami Zjednoczonymi a Oceanem Spokojnym. Meksyk, kawał kraju, głównie poncho i tortille. Gdybyś nie był maszyną, zrozumiałbyś żart. Tamten Meksyk to nie było to, co teraz. Jak dużo wgrali ci historii ludzkości? Za mało. To sprawdź sobie tylko, czym były zielone karty. Pomyśl, że ja... Wiesz co? W wami, maszynami, jest ten problem że nie myślicie. Zezwolenie dostępu. Nareszcie! Myślałem, że tu zardzewieję.
  I  T H I N K  I  S H O U L D   S P E A K   N O W
I   C A N ' T   S E E M   T O   S P E A K  N O W 
 Numer identyfikacyjny siedem-zero-dziewięć-dwa-siedem, Carlos Ripley. Aranżer wtórny przestrzeni obwodowo-mechanicznych, tak. Mam nawet taką koszulkę, napis ładnie rozwija się na klatce piersiowej. To był najdłuższy eufemizm od słowa „mechanik” jaki udało mi się wymyślić. Nie chciałem wyglądać ubogo przy gościu od dualizmu falowo-korpuskularnego. Nawet jeśli ja mam prawie dwa metry wzrostu, a on metr siedemdziesiąt w kapeluszu. Możesz szybciej weryfikować? Mam pilne wezwanie. To nie była prośba, to był rozkaz. Jestem mechanikiem. Jak zdejmę twoją obudowę i wywalę połowę części ze środka, nikt nie piśnie, bo się nie znają. Rozumiesz? Sam Jefferson nie pomoże.
Numer identyfikacyjny siedem-zero-dziewięć-dwa-siedem, Carlos Ripley. W więzieniu karmili nas lepiej. Za niewinność, jak każdy. Miałem piętnaście lat i byłem nielegalnym emigrantem. Tacy, jak ja często razem z braćmi obrabiają samochody. Nic z tego. Nie miałem brata. Za to podczas odsiadki obrobiłem Amerykę z jakiejś jednej milionowej programu edukacji. Nie, żeby to było moje marzenie. Jakby to powiedzieć, miałem fach w ręku.
Numer identyfikacyjny siedem-zero-dziewięć-dwa-siedem, Carlos Ripley. Jestem czysty jak łza. Dawno już wymazano mój wyrok z kartotek, a dyrektor więzienia powiedział, że jest zaszczycony, bo podałem mu rękę. Ludzie z Astronautycznego Kongresu się tym zajęli, chociaż połowa pewnie potem źle spała. Nie mogli puścić w kosmos kryminalisty. Nie mogli nie puścić gościa, który przypadkiem poskładał im prototyp silnika kwantowego, nie wiedząc, czym jest silnik kwantowy. Dzisiaj wiem, ale jesteśmy już w momencie, który można określić jako „sto rezonansów i testów psychologicznych potem”. Z moją głową wszystko w porządku, po prostu mam zmysł praktyczny. A wnuki ludzi z AKNZ pewnie śpią spokojnie. Po siedemdziesięciu latach każda wina przestaje się liczyć. Chyba, że z premedytacją zamordowałeś miliony ludzi. Ale to już nie ja.
Y O U   N E V E R   T A L K   T O  M E 
W H A T  A R E  Y O U   F E E L I N G ? 
Numer... No tak, ty tego nie wymagasz. Przynajmniej jedna osoba uznaje te sztywne procedury za jakąś komedię. Wybacz, znów nazwałem cię osobą. Ciągle zapominam, że jesteś jedynie programem komputerowym. Wydajesz się znacznie inteligentniejsza od pozostałych. Mówiąc do ciebie, mam pewność, że słuchasz. Na tym cholernym statku jesteśmy strasznie samotni. Ty, ja, pozostali. Zawieszeni w przestrzeni kosmicznej, zdani na gościa, który równie dobrze może nie istnieć. Nie, żebym wieszczył katastrofę, ale to się może tak skończyć. Właściwie to nie widzę innego wyjścia. Tak, zawsze byłem trochę nieszczęśliwy. Mógłbym malować świetne obrazy, które poruszyłyby duszę. Dusza jest jednak zbyt niematerialna, żeby przejmować się jej poruszaniem. Dlatego jestem mechanikiem, mogę jednym ruchem poruszyć cały statek. To siła, którą powinno się respektować. Praktyczne umiejętności. Jeśli ktokolwiek z nas przeżyje, to ludzie z praktycznymi umiejętnościami. Będę musiał kupić gościowi od dualizmu czekoladki na pożegnanie. Albo od razu wiązankę.
Numer identyfikacyjny siedem-zero-dziewięć-dwa-siedem, Carlos Ripley. Proszę o udzielenie dostępu do biblioteki, sektor czwarty. Tak, wiem, że to nie o robotach.
--------------------------------------------------------------
witam serdecznie; chętna na wątki i na powiązania, Carlos też. Nie jest groźny, tylko lubi myśleć o katastrofach. Cytaty z piosenki Floydów którą prawdopodobnie napisał Stephen Hawking. A nawet jeśli nie, to klimatem i tak pasuje do bloga - Keep Talking. I to jesz najlepsze podsumowanie mojej wypowiedzi. Keep Talking.

10 komentarzy:

  1. [pierwsza, pierwszaaa! :) z tym panem to sobie zdecydowanie nie odpuszcze wątku! :) jakieś pomysły? zaczne! :)]

    truman

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jak wyżej, wątku sobie zdecydowanie nie odpuszczę. Zaczynamy z czystą kartą, czy uznajemy, że ta dwójka mechaników zdążyła wypracować już sobie jakieś relacje?]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Przepraszam, że zaraz zasłonię, ale czekam już od rana, byleby tylko nie zastawiać tej postaci. Obiecuję wątek, jeśli jest chęć.]

    Aiden

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Well... Z drobnymi lub większymi sugestiami może być ciężko, dopóki nie włączę klimatyzacji, ale możemy pomyśleć razem, albo po prostu to zrobię.
    Wspominałam, że Twoja karta jest genialna?
    I, przy okazji - jestem przekonana, że się skądś znamy. Z Dantii? ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Carlos nie straszył, tylko zachęcał, żeby zapisać się i wątkować z tak dobrymi postaciami. To tak gwoli ścisłości.
    Bardzo mi miło słyszeć i opinię, i chęć na wątek. Propozycja bardzo mi się podoba, z chęcią ruszę się i zacznę. Chyba, że wolimy dokręcić śrubkę jeszcze przed i ustalić zarys powiązania. Zanim zacznę, hm? Jakieś pomysły i zaczynamy od tego, że po prostu się kojarzą?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [pasuje pasuje! i zaczne dzis poznym wieczorkiem, najpozniej jutro rano!!! :)]

    truman.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Nie pomyślałam wcześniej o rasizmie, ale faktycznie trochę śmierdzi. Po prostu głupio mi było prosić o wiązanki, a koniecznie chciałam nawiązać. McFly z pewnością okaże się bardziej taktowny. Tak więc - dziękuję! Dualistyczny? Och, trzeba będzie myśleć... Naprawdę nie mam pojęcia, co Ripley mógłby mieć wspólnego z McFly'em, jeśli chodzi o pracę, bo wątków opartych na psuciu i naprawianiu już pewnie nałapałaś. To usadziłabym ich w miarę blisko siebie przy posiłku (poranne śniadanie/późna kolacja) i sprawiła, by McFly niechcący rozlał na niego (i być może jakieś cenne ustrojstwo) kawę lub zrobił coś równie nieprzyjemnego. I gorąco próbował to wynagrodzić, bo faktycznie tężyzny fizycznej mu natura poskąpiła. Z tego najprawdopodobniej wyszłaby rozmowa o ogólnie pojętym radzeniu sobie w życiu i, w dalszych przypuszczeniach, kłótnia. Albo wielka miłość, jak wolisz. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawianie. Głównie na tym polegała praca mechanika na Santa Marii, ósmym cudzie ówczesnej techniki, na którym usterki pojawiały się równie często co plotki o domniemanym wyglądzie kapitana Jeffersona. Według Sawyer tajemniczy kapitan wyglądał pewnie jak George Lucas i J.J. Abrams, może z małą domieszką Spielberga, tak z żuchwy. Wracając jednak do usterek, których w ostatnich dniach namnożyło się tyle iż Skłodowska-Curie nie nadążała z wydawaniem komend. Niewielkiemu zespołowi naprawiaczy udało się w kilka godzin doprowadzić statek do idealnego funkcjonowania, więc wolne chwile spędzili robiąc dokładnie... nic. Sawyer uznała, że należy rozsądnie spożytkować ten czas, więc namówiła Carlosa Ripleya na kilka partyjek pokera. Grali na śrubki, a po dwóch rundach stosik Roslin był widocznie pokaźniejszy. Uwielbiała wygrywać, pomimo tego, że jej przeciwnik okazał się godnym tego tytułu. Okrutny los pozbawił ją możliwości rozkoszowania się kolejną wygraną, gdyż zirytowany, żeński głos komputera podał im kolejną lokalizację, w której znaleziono usterkę. Sawyer ze świstem wypuściła powietrze z ust, a następnie zgarnęła stos śrub, które włożyła do materiałowego pasa wiszącego na jej biodrach. Uznała to za praktyczniejsze wyjście niż metalowe kasetki, które stały przy drzwiach, a z których mógł skorzystać każdy mechanik.
    - Masz dzisiaj szczęście, Ripley – rzuciła szelmowskim tonem niczym rasowy hazardzista. - Jak skończą ci się śrubki to możemy zagrać o twój zegarek!
    ***
    Nigdy nie sądziła, że dyplom mechaniki kwantowej zaprowadzi ją do... pokładowej kuchni. Nie sądziła by miała odpowiednie kalifikacje do naprawienia zepsutej lodówki, czy kuchenki mikrofalowej, ale szczęśliwie (bądź nie) problem okazał się należeć zupełnie innego rodzaju. Musieli rozkręcić płytę prowadzącą do obwodów i kabli całego pomieszczenia, wśród których najwyraźniej czaił się jakiś robal. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku, ale Skłodowska-Curie upierała się przy tym iż na pewno znajduje się tam jakiś błąd.
    - Błąd to może ona ma w programie – powiedziała zirytowana Sawyer podpinając laptopa pod źródło zasilania. Musiała to być drobna usterka, z którą zapewne szybko sobie poradzą, gdy tylko uda im się jak wykryć. Oczekując aż komputer ukończy skanowanie spojrzała na Ripleya.
    - Nie zajmowałam się takimi rzeczami. Na Ziemi – zaczęła. - A ty? To prawda, że pracowałeś dla NASA? - ciągnęła niezrażona.

    OdpowiedzUsuń
  9. 22 yrs old Nuclear Power Engineer Courtnay Ramelet, hailing from Chatsworth enjoys watching movies like "Out of Towners, The" and Amateur radio. Took a trip to Tyre and drives a Mazda5. sprawdz tutaj

    OdpowiedzUsuń